Amerykański hierarcha wyjaśnia w niej, w jaki sposób negowanie chrześcijańskiego fundamentu naszego świata wpłynęło na rozkwit komunizmu w jego pełnych przemocy i przymusu formach. Autor przypomina nam o brutalnych konsekwencjach walki z wiarą i Kościołem, która toczy się również dziś. Przeczytaj fragment książki.
Nienawiść niczego nie zmieni
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wiele kontrowersji i nieporozumień wywołuje próba odpowiedzi na pytanie, jak powinny postępować narody i społeczeństwa, aby zwalczać komunizm. Mnie od razu przychodzą na myśl cztery rzeczy, których robić nie należy. Przede wszystkim reakcją na komunizm nie mogą być oszczerstwa, wyzwiska i nienawiść wobec konkretnych osób.
Nienawiść bowiem wzrasta niczym ziarno. Nienawidząc komunistów, wspieramy komunizm, ponieważ jest to ideologia, która rozwija się w atmosferze niezgody, podobnie jak choroba rozwija się w brudzie. Papież Pius XII w orędziu bożonarodzeniowym z 1940 roku zwracał uwagę, że jednym ze zwycięstw, o które powinniśmy walczyć w pierwszej kolejności, jest „zwycięstwo nad nienawiścią wprowadzającą podziały między narodami”. Komunizm to ideologia, a to znaczy, że jest z natury niegodziwy, ale komuniści są osobami stworzonymi na obraz i podobieństwo Boga, dlatego powinniśmy im okazywać życzliwość i miłosierdzie, abyśmy okazali się godnymi dziećmi naszego Ojca w niebie. Nie ma takiej zbłąkanej duszy, której odmówiono by dostępu do skarbów odkupienia. Nienawiść do grzechu wynika właśnie z miłości do grzesznika. „Już to samo, że nienawidzimy w bracie przewinienie i brak sprawiedliwości, jest dowodem jego miłości; tym samym bowiem jest życzyć komuś dobra i nienawidzić jego zła”. Nawet w obliczu komunistycznej przemocy chrześcijańskie prawo nie może przestać obowiązywać. Przeciwnie – tym bardziej należy go przestrzegać […].
Reklama
Nie można uzasadniać ataków na komunizm faktem, że ideologia ta sprzeciwia się kapitalistycznemu monopolizmowi, ponieważ z czysto ekonomicznego punktu widzenia żaden z tych ustrojów nie jest zadowalający. Są to systemy pokrewne, ponieważ jeden i drugi wywodzi swoje istnienie z koncepcji prymatu ekonomii i uznaje ludzką istotę za zwierzę ekonomiczne. Obydwa wychodzą też z założenia, że człowiek ma do osiągnięcia w życiu wyłącznie cele o charakterze gospodarczym, przy czym w kapitalizmie monopolistycznym życiowym celem człowieka ma być generowanie zysków, a w ustroju komunistycznym uspołecznienie procesu produkcji. Zarówno kapitalizm, jak i komunizm odbierają też najwyższą władzę Bogu. W pierwszym ustroju absolutnym właścicielem własności staje się jednostka, w drugim – biurokratyczny kolektyw.
Świat zakażony grzechem
Zajmowanie stanowiska wobec komunizmu w żadnym razie nie może też opierać się na fałszywym założeniu, że ustrój komunistyczny zostałby zlikwidowany, gdyby warunki ekonomiczne uległy poprawie. Komunizm to nie tylko system gospodarczy; komunizm to filozofia życia. W rajskim ogrodzie warunki były bardzo dobre, ale to właśnie tam Lucyfer rozpoczął swój bunt. Zła sytuacja gospodarcza nie jest przyczyną powstania komunizmu, lecz tylko jednym z warunków jego istnienia. Niech żaden chrześcijanin nie ulega złudzeniu, że może wyeliminować groźbę komunizmu, utożsamiając królestwo Boże ze zbiorowymi układami. Podstawowa zasada marksizmu głosi, że jakakolwiek próba pogodzenia kapitału i pracy w celu działania na rzecz pokoju i dobrobytu oznacza zdradę komunizmu.
Reklama
I wreszcie: nie wolno nam myśleć, że zostaliśmy powołani do dokonywania w imieniu Boga mściwego sądu nad komunistami. Musimy natomiast widzieć, że cały świat jest pogrążony w grzechu. Kiedy dochodzi do zakażenia organizmu, jego przyczyna na ogół nie lokalizuje się w jednym miejscu i aby usunąć winowajcę, nie wystarczy upuścić ćwierć litra krwi podczas chirurgicznego zabiegu. Zarazki są rozmieszczone w całym ciele, dlatego trzeba ratować całe ciało. Podobnie jest ze złem, które rozprzestrzeniło się po całym świecie: komunizm to tylko jeden z jego głównych objawów. Z chrześcijańskiego punktu widzenia każdy powinien postrzegać siebie jako element skażonego świata. W rzeczywistości im bardziej jesteśmy niewinni, tym wyraźniej powinniśmy odczuwać winę, ponieważ wtedy w większym stopniu zdajemy sobie sprawę, że stanowimy jedność z bliźnimi. Nasz Pan, Jezus Chrystus, był niewinny, ale wziął na siebie grzechy całego świata. Jak mamy nosić brzemiona drugich – do czego zachęca Pismo Święte – jeśli nie uświadamiamy sobie, że dotykając kręgu ludzkości w jednym punkcie, dotykamy wszystkich ludzi? Nasza misja nie polega wyłącznie na protestowaniu przeciwko złu materialistycznej cywilizacji. Nie mamy tylko kwestionować jej założeń, ani nawet łagodzić jej uciążliwości. Do pewnego stopnia powinniśmy natomiast czuć się obywatelami grzesznego świata. Wina ma zarówno charakter społeczny, jak i osobisty, ponieważ człowiek został stworzony do wspólnoty.
W czasie obecnego kryzysu nie ma bardziej krzepiącej myśli niż konstatacja, że jest on w znacznej mierze rezultatem niedopełnienia przez nas chrześcijańskich obowiązków. Do zachowania pokory wobec zła obecnego w świecie w piękny sposób odwołał się Abraham Lincoln w przemówieniu z okazji swojej drugiej inauguracji: Wszechmogący ma swoje plany. „Biada światu z powodu jego zgorszeń!”. Jeśli przyjmiemy, że niewolnictwo w Ameryce jest jednym ze zgorszeń, których z woli Boga musieliśmy doświadczyć, ale teraz, gdy minął wyznaczony przez Niego czas, On ma wolę je usunąć i daje Północy i Południu tę straszną wojnę jako karę dla tych, przez których doszło do zgorszenia, czy będziemy umieli rozpoznać w niewolnictwie odstępstwo od boskich atrybutów, jakie ludzie wierzący od zawsze przypisują Bogu żywemu? Miejmy głęboką nadzieję i módlmy się żarliwie, aby ta straszna plaga wojny szybko przeminęła. Jeżeli jednak będzie wolą Boga, aby trwała dopóty, dopóki nie zostanie zatopione całe bogactwo nagromadzone przez dwieście pięćdziesiąt lat niewynagradzanego trudu niewolników i dopóki każda kropla krwi przelana batem nie zostanie opłacona kroplą przelaną mieczem, trzeba nam będzie powtórzyć to, co zostało powiedziane trzy tysiące lat temu: „Sądy Pańskie prawdziwe, wszystkie razem są słuszne”[…].
Nawrócenie Rosji jest możliwe?
Reklama
Największa moc tej nienawiści – we wszystkich jej odmianach – polega na tym, że dzięki niej ludzie sfrustrowani i rozczarowani mogą łączyć najwznioślejsze społeczne ideały z pełnym pogardy lekceważeniem dla osobistego rozwoju. Nie mogli zostać chrześcijanami – chociaż w głębi serca właśnie tego pragną – ponieważ chrześcijaństwo domagałoby się od nich osobistej prawości. Natomiast w komunizmie mogą mieć pozorne poczucie własnej sprawiedliwości, jakie daje nienawiść wobec wad innych osób. Nie łączy się ono jednak ze zobowiązaniem do poprawy własnego życia. Jeśli ludzie, którzy rzeczywiście znają komunizm, chcą z nim skutecznie walczyć, muszą najpierw przyjąć założenie, że sfrustrowane i rozczarowane jednostki nie są wcale tak bardzo daleko od królestwa Bożego, jak mogłoby się wydawać. W rzeczywistości prawdopodobnie bliżej im do niego niż osobom obojętnym, które nie czują ani nienawiści, ani miłości.
Reklama
Te sfrustrowane dusze często kierują wobec społeczeństwa jak najbardziej uzasadnione zarzuty, ale w swoim żarliwym pragnieniu wyleczenia dziecka z krztuśca, akceptują kurację polegającą na odcięciu mu głowy. Kiedy zrozumieją, że obiektem ich nienawiści nie są środki produkcji, lecz grzech, a obiektem ich dążeń jest Bóg, a nie ich pożałowania godny ateizm, który każdego człowieka czyni bogiem, a każdego bliźniego „ateistą”, znajdą się u drzwi prowadzących do poczucia spokoju. U drzwi, które może dla nich otworzyć tylko sam Chrystus.
Reklama
Należy odróżnić ideologię od osoby, komunizm od komunistów. Powinniśmy nienawidzić ideologii komunistycznej tak, jak lekarz nienawidzi zapalenia płuc u chorego dziecka. Natomiast komuniści potencjalnie są dziećmi Bożymi i trzeba ich darzyć miłością, jak darzy się miłością chore dziecko. Chrześcijanin, który wychodzi z założenia, że komunistów powinno się zlikwidować lub zesłać do obozów koncentracyjnych – czyli zgotować im taki los, jaki oni z pewnością zgotowaliby nam – nie jest godzien imienia Chrystusa. Celem naszych działań nie powinno być ich zlikwidowanie, lecz ich przemiana. Czy dlatego, że jesteśmy grzesznikami, Bóg nas nienawidzi? Czy zatem my powinniśmy nienawidzić komunistów za to, że grzeszą w ten konkretny sposób? Czy w pierwszych latach istnienia Kościoła Paweł nie prześladował religii z większym zapałem niż Tito, Stalin czy Hitler? Z pewnością tysiące chrześcijan życzyło sobie wtedy, aby Bóg zesłał na Pawła zakrzepicę tętnicy wieńcowej i odebrał mu życie. Wznoszono do Boga liczne modlitwy, prosząc, aby zesłał kogoś, kto stawi czoła temu zapalczywemu wrogowi. Oby niebiosa zesłały nam kogoś, kto odpowie Pawłowi! No cóż, Bóg wysłuchał tych modlitw i posłał Pawła – aby odpowiedział Pawłowi. Boża moc wyraźniej objawia się w nawróceniu niż w zniszczeniu, ponieważ Bóg wie, że najlepszym materiałem na świętych są najzagorzalsi wrogowie, a nie bracia i siostry o słabej woli, którzy nienawidzą komunizmu, gdy potępiają go prasowe artykuły, a kochają, gdy gazety go gloryfikują. Aż do czasów nowożytnej Rosji największym prześladowcą religii było Cesarstwo Rzymskie, a przecież to właśnie Rzym stał się centrum chrześcijańskiego życia. Oby Bóg zechciał tak przemienić Rosję, że pewnego dnia wyjdzie z niej światło, które odnowi wiarę w Europie i wprowadzi ją do Azji!
WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ: Zobacz
*Fragment pochodzi z książki „Komunizm i sumienie Zachodu” abp Fultona Sheena, wydanej nakładem Wydawnictwa Esprit